Jak wprowadzić zmiany w swoim miejscu pracy? Jak pobudzić do działania siebie i uczniów, opowiada Bożena Będzińska-Wosik, jedna z współtwórczyń inicjatywy „Budząca się szkoła”, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi w Łodzi
Kiedy narodziła się myśl, która doprowadziła do powstania inicjatywy „Budząca się szkoła”?
Odkąd pamiętam w naszej szkole wdrażaliśmy jakieś zmiany. Te oddolne, realizujące konkretną wizję szkoły przyjaznej dzieciom, pojawiły się trzy lata temu. Obserwowałam uczniów, nauczycieli i dostrzegłam marazm. Zauważyłam, że stoimy w miejscu, że się nie rozwijamy, że zupełnie nie pasujemy do rzeczywistości, która nas otacza. W szkolnych korytarzach i salach lekcyjnych wiało potworną nudą. I to właśnie ona zainspirowała mnie do poszukiwań, które zaprowadziły mnie wprost do … neurodydaktyki. Z wypiekami na twarzy przeczytałam książkę Marzeny Żylińskiej „Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi”. Dalej już wszystko potoczyło się szybko i konkretnie – studia podyplomowe „Neurodydaktyka z Tutoringiem”, kolejne książki, które były odkryciem, inspiracją. Razem z Marzeną Żylińską i Izabelą Gorczycą stworzyłyśmy „Budzącą się szkołę”, której naczelną ideą jest przejście od kultury nauczania do kultury uczenia się poprzez wdrażanie w szkołach oddolnych zmian.
Rada dla nauczyciela, któremu zależy na wprowadzaniu pozytywnych zmian w swoim miejscu pracy. Od czego powinien zacząć?
Każdy powinien zacząć od… siebie. Aby funkcjonować w zmianie, należy ją zaakceptować. Trzeba mieć świadomość konieczności wdrożenia zmian, być do nich przekonanym, wierzyć, że są niezbędne. Nabycie tej świadomości to dokonanie „rachunku sumienia”, rozliczenie się z rzeczywistością. Nauczyciel powinien zadać sobie pytania – Czy moje relacje z uczniami są dobre? Czy w klasie szkolnej panuje klimat wzajemnego szacunku?, Czy chciałabym być uczniem w swojej klasie? To pytania, które odnoszą się do relacji, a te są głównym filarem edukacji.
Jaka jest rola nauczyciela w nowoczesnej placówce i czym różni się ona od tej w starym modelu nauczania?
Na całym świecie poszukuje się nauczycieli, którzy wiedzą, że zadaniem szkoły jest przygotowanie uczniów do życia. Nauczyciel winien być mentorem. Tym, który tworzy swoim uczniom jak najlepsze warunki uczenia się. Jego uczniowie są aktywni, samodzielni, odpowiedzialni, zmotywowani do pracy. Rolą nauczyciela jest podążać za uczniem, odkrywać jego mocne i słabe strony, wspierać, pomagać rozwijać pasje i zainteresowania. Dziś wiemy, jak uczy się mózg. Wiemy, jakie znaczenie dla uczenia się ma nadmiar stresu, jak rozwijać motywację wewnętrzną, jak ważny dla dziecka jest ruch i przede wszystkim jak wiele znaczą dobre relacje, klimat szkoły. Transmisyjne podawanie wiedzy odchodzi do lamusa. Teraz to nie nauczyciel ma być aktywny na zajęciach – to rola uczniów, którzy uczą się eksperymentując, badając, odkrywając.
Jak najlepiej przekonać kolegów lub dyrekcję do zaakceptowania pomysłu „obudzenia” swojej szkoły?
Nie znajduję takiej recepty. Każda szkoła jest inna. W każdej pracują różni ludzie. Uważam, że rolą dyrektora jest mieć wizję rozwoju szkoły. A nauczyciele powinni ją znać. Ważne jest zbudowanie zespołu, który będzie miał świadomość wspólnego celu. I edukować, tłumaczyć, dlaczego zmiana jest konieczna. Przytaczać dobre praktyki. A potem czekać. Należy każdemu dać czas na oswojenie się ze zmianą, która tak często budzi opór. Bo zmiana to zejście z pozycji mistrza do pozycji ucznia. To pokora wobec galopującej rzeczywistości, ale też podejmowanie wyzwań, wreszcie ciężka praca.
Co jest najtrudniejsze w procesie wprowadzania zmian w placówkach?
Najtrudniejsze jest pozbycie się starych nawyków i przekonania, że „skoro uczę wiele lat, to jestem doskonały”. Nie zauważamy tego, że wszystko wokół się zmienia, a szkoła stoi w miejscu. Jeśli już nabędziemy tę świadomość, to pozostaje kwestia motywacji. Trudno jest spowodować, zwłaszcza u dorosłych, żeby się chciało chcieć. Każdy dyrektor szkoły, znając swoich nauczycieli, swoich uczniów i ich rodziców ma za zadanie zmotywować ich do działania na rzecz wdrażania zmian. I to właśnie jest najtrudniejsze. Warto pozyskać grupę sojuszników i razem dążyć do osiągnięcia celu.
Jaki jest stosunek środowiska pedagogów do nowoczesnych metod nauczania?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Mogę odnieść się do swoich nauczycieli i tych, którzy ze mną współpracują. Kreatywni, poszukujący, pracujący nad doskonaleniem swojego warsztatu pracy, ale też chętnie dzielący się swoimi pomysłami z innymi nauczycielami. Jeśli nauczycielowi się „chce”, widzi sens zmiany metod pracy na rzecz budowania kultury uczenia się, to staje się powoli mistrzem, który tworzy przestrzeń dla rozwoju swoich uczniów. Każda jednostka kształcenia jest inna i nikt nie powie dydaktykom, jak powinna wyglądać ich szkoła marzeń, jednak projekt „Budząca się szkoła” może pomóc ją stworzyć.